piątek, 10 kwietnia 2009

Parę miesięcy miłości

No i w końcu się zaczęła, ta lepsza część roku, w której świeci słońce, ludzie chodzą uśmiechnięci.
A dlaczego chodzą uśmiechnięci? Bo do życia potrzebne jest nam słońce, więc nic dziwnego, że na wiosnę każdy z nas chodzi zaświergolony. Oczywiście nie musi być to co roku ktoś inny. Ot, po prostu bardziej jesteśmy w stanie kochać niż podczas jesiennej szarugi. W zależności od charakteru sił nam starcza na pokochanie siebie lub w przypadku mega dużych przypływów pozytywnej energii, naszą radość udaje się przelać na kogoś innego. Najlepiej mają Ci, którym do szczęścia aż tak mocno nie są potrzebne słoneczne promienie i potrafią "kochać" przez cały rok na okrągło.
"Kochać" napisałem celowo w cudzysłowiu, bo nie mam na myśli takie prawdziwej miłości, jaką się darzy małżonkę czy dzieci. Po prostu mam na myśli wzmożone objawy sercowego optymizmu, które dodają jeszcze uroku, tak pięknej porze roku, jaką jest wiosna, a potem lato no i trochę wczesnej jesieni.

Przez te kilka miesięcy chodzimy faktycznie jakby trochę inni, zdolni do większej empatii. Czasami nawet największym "chłodziarkom" uda się wskrzesać iskry miłości w postaci uśmiechu do innego człowieka. I to jest piękne. Po części przypomina mój wyimaginowany świat po brzegi wypełniony zawsze uśmiechniętymi ludźmi.

Wiosna jest piękna.