sobota, 15 września 2007

Dziwne zrządzenie losu

Był zwykły, środowy poranek. Piję kawę, oglądając w eNce jakieś teledyski, bo na nic więcej nie starczy mi czasu. Na MTV2 leciała właśnie lista rockowych przebojów i akurat było miejsce pierwsze. Dodam, że MTV2 rzadko oglądam, bo mają niepasujący w moje gusta repertuar. Na pierwszym miejscu był zupełnie mi nieznany zespół 30 Seconds To Mars. Nagrałem ich kawałek na dysk twardy w nbox recorderze i poszedłem do pracy. Kapela była mi na tyle nieznana, że nawet nie zapamiętałem ich nazwy dokładnie.
Po południu, gdy wróciłem do domu, puściłem ten kawałek córce Elizie.




Dotarliśmy razem do końca utworu. Na końcu pojawiły się napisy kto wykonuje dany utwór i Elka stwierdziła, że zna tę kapelę i zaczęła mi o niej opowiadać. Pomyślałem, czy to nie poruta, że ojcu podobają się młodzieżowe kapele, ale z drugiej strony ucieszyłem się, że nie jestem taki stary i czuję podobne klimaty co dziesięcioletnia młodzież. :)

Kawałek przesłuchałem jeszcze kilkanaście razy. Na drugi dzień słuchałem go w pracy i oglądając na Youtube, po drodze przeglądając inne kawałki 30STM. Wieczorem pojechałem do Media Marktu po ich płytę, a od wczoraj się z nią nie rozstaję. Muzyka 30STM była ze mną w drodze do pracy, w pracy, w drodze do domu i w domu, nawet gdy przyszli do nas znajomi.

Wczoraj, pomimo piątku, ale dzięki muzyce 30 STM, wspaniale mi się pracowało. Ze słuchawkami na uszach i z muzyką w sercu, nie czułem zmęczenia całym tygodniem pracy. Czułem się świetnie. Muzyka grała mi przez cały czas. Wtłaczając w mą duszę radość i optymizm. Na pewno jeszcze kiedyś napiszę jak duży wpływ na mnie ma muzyka, bo teraz idę posłuchać m.in tego:


Brak komentarzy: